sobota, 24 stycznia 2015

ZIMA KOŃCZY SIĘ W WIĄZOWNIE

Na trasie półmaratonu w Wiązownie.
To jeden z najbardziej wietrznych półmaratonów w Polsce. Pytanie zawsze jest tylko takie: czy będzie się biegło pod wiatr w pierwszej części biegu, czy już po nawrotce - w drugiej. Bo że będzie wiało, to pewne. Starsi uczestnicy mówią, że był taki rok, w którym kierunek wiatru się zmienił i wiało w twarz przez cały dystans...


Tak, warunki atmosferyczne to jedna z charakterystycznych cech półmaratonu w Wiązownie. Poprowadzona wśród mazowieckich pól trasa nie daje żadnej osłony przed wiatrem, a pora jest wczesna - wszak to pierwsza niedziela marca - więc prawie zawsze przy drodze leży jeszcze śnieg. Chociaż akurat w zeszłym roku było dość ciepło, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę.

Medale z 2014 roku.
Dla biegaczy z centralnej Polski, a zwłaszcza z położonej tuż obok (25 km) Warszawy to otwarcie sezonu startowego - pierwszy półmaraton, podczas którego warto sprawdzić swoją formę, przekonać się czy zimowe treningi przyniosły pożądany rezultat, czy baza treningowa została zbudowana na solidnych fundamentach. Niektórzy biegną jeszcze treningowo, szykując szczyt formy na stołeczny półmaraton lub któryś z wiosennych maratonów. Jednak w tym roku warto będzie pobiec na maksa.

Wszystko przez to, że organizująca półmaraton gmina postanowiła przywrócić dobre imię swojej koronnej imprezie, nadszarpnięte w ostatnich latach przez kontrowersje wokół wpisowego.

Start w Wiązownie, 2012 r.
Ale najpierw cofnijmy się nieco w czasie. Mamy rok 2011 i na półmaraton do podwarszawskiej gminy przyjeżdża ponad 1100 biegaczy, co jest rekordem frekwencji. I nagle w następnym roku okazuje się, że cena wpisowego szybuje do 80 zł, wprowadzony zostaje limit 1000 osób startujących, a nowe władze gminy nie są zainteresowane rozwijaniem imprezy. Na forach dla biegaczy przetacza się burzliwa dyskusja i w efekcie w 2012 roku spadek frekwencji sięga niemalże 40%.

Biegłem wtedy w Wiązownie i w przedbiegowych rozmowach dawało się odczuć rozczarowanie, zwłaszcza wśród mieszkańców podwarszawskiej miejscowości - do tej pory bardzo dumnych ze swojego półmaratonu. Organizacja biegu trzymała wypracowany w poprzednich latach poziom, jednak dla cieszącej się długą historią imprezy był to krok wstecz.

Mój finisz w 2012 r.
Niemrawa atmosfera utrzymywała się się w kolejnych dwóch edycjach. W tym roku jednak wszystko ma się zmienić. Świeżo wybrany wójt Wiązowny - Janusz Budny był dyrektorem półmaratonu w latach jego świetności (2007-2011), nie może więc dziwić fakt, że postanowił przywrócić imprezie dawny blask. W rezultacie w tym roku wpisowe spadło do 60 zł, zniesiono limit startujących, a na trasie odbędą się Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w półmaratonie. Gminie udało się pozyskać sponsorów i ten bieg zapowiada się naprawdę ciekawie. Myślę, że warto będzie sprawdzić jak podwarszawska miejscowość przeżyje najazd spragnionych startów stołecznych zawodników oraz biegających dziennikarzy.

PÓŁMARATON NA FACEBOOKU
Co do mnie, to jeżeli moje przygotowania nadal będą się toczyły z rozpędem, to spróbuję zaatakować w Wiązownie swoją życiówkę czyli zejść poniżej 1 godziny i 35 minut. Wymaga to utrzymania przez cały dystans tempa oscylującego wokół 4:30 min/km co będzie sporym wyzwaniem, ale może to będzie właśnie ten rok, w którym wiatr będzie wiał w obydwie strony w plecy... ;)

Pamiętajcie, macie jeszcze tylko kilka dni, żeby zapisać się i skorzystać z najniższego wpisowego - opłata 60 zł obowiązuje do końca stycznia, potem wzrasta do 80 zł. Zapisać można się tutaj


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz